24 marca, 2025

Terapeutyczna praca z fotografią – analiza przypadku

Na początku umówiłyśmy się na zwykłą sesję wizerunkową na social media. Zapytała mnie wtedy: „Czym właściwie jest ta terapeutyczna praca z fotografią, o której opowiadam?” Gdy zaczęłam mówić, zatrzymała się na chwilę i powiedziała: „Justyna, to co mówisz wywołuje we mnie ogromną ciekawość i chciałaby tego doświadczyć. Zobaczyć, co się wydarzy.” Zgodziła się wejść w proces. Z ciekawością, otwartością i gotowością na spotkanie z samą sobą. Ja natomiast uprzedziłam ją, że proces będzie w ramach mojego badania na temat terapeutycznej pracy z fotografiami, który zbieram do mojej przyszłej pracy magisterskiej. Wyraziła zgodę i dziś dzielę się fragmentem tej drogi – za jej zgodą i przy pełnym zachowaniu anonimowości. Jej prawdziwe imię zmieniłam na Anna, wiek jest prawdziwy i stanowisko. Nie podaję żadnych danych wrażliwych. Tekst został przez nią autoryzowany. Co ważne – Anna nie wyraziła zgody na publikację zdjęć, które towarzyszyły jej w procesie terapeutycznym, uznając je za bardzo intymne. I ja to całkowicie rozumiem i szanuję. Dlatego w poście pojawią się moje autorskie fotografie z prywatnego archiwum – tylko jako wizualne tło, nie mające związku z jej osobistym procesem. Poroces trwał 9 spotkań, w tym jedno w kawiarni, które okazało się niesprzyjające (z wiadomych przyczyn chałasu i braku intymności) dlatego spotykałyśmy się w jej mieszkaniu oraz na spacerach w lesie.

Imię klientki: Anna (imię zmienione)

Wiek: 37 lat

Zgłoszenie: Poczucie zagubienia, brak kontaktu ze sobą, wypalenie emocjonalne

Cel klientki: Odnaleźć na nowo siebie, poczuć swoje emocje, zrozumieć kierunek, w którym chce iść.

Kontekst:

Anna to kobieta pracująca od kilkunastu lat w korporacji, zajmująca stanowisko menadżerskie. Zgłosiła się do mnie po zdjęcie portretowe a w trakcie naszej rozmowy była bardzo zainteresowana moją metodą terapeutycznej pracy z fotografiami, z ciekawością i otwartości podjęła decyzje o podjęciu procesu analizy jej zdjęć. Podczas wywiadu opowiedziała o swoim wypaleniu zawodowym i rozpadzie kilkunastoletniego związku, bez dzieci. Podczas wstępnej rozmowy wyraziła chęć pracy nad kontaktem ze sobą oraz nad pytaniem „Kim jestem, kiedy nie spełniam oczekiwań innych?”

Podejście:

Pracę terapeutyczną z fotografią zaplanowałam jako cykl indywidualnych spotkań, podczas których klientka będzie tworzyć własne zdjęcia oraz konfrontować się z obrazami ze swojego archiwum prywatnego (zdjęcia z dzieciństwa, fotografie rodzinne, selfie).

Moje podejście łączyło elementy fototerapii projektowej (tworzenie nowych obrazów, które opowiadają o aktualnym stanie psychicznym) oraz analizy symbolicznej fotografii (inspirowanej podejściem jungowskim, gdzie obrazy traktuje się jako nośniki nieświadomości). W pracy pojawiały się także ćwiczenia związane z uważnością i technikami somatycznymi (czucie ciała w momencie kontaktu z obrazem).

PRZEBIEG PROCESU:

Sesja 1: Praca z autoportretem

Anna miała wykonać autoportret, który pokazuje, jak się teraz czuje. Przyniosła zdjęcie wykonane w ciemnym pokoju, w którym tylko jedno oko było widoczne, a reszta twarzy ginęła w cieniu. Powiedziała: „Czuję się niewidzialna. Mam tylko jedną cząstkę siebie dostępną. Reszta jest w ukryciu.

Refleksja: 

Autoportret ukazał mechanizm wycofania i częściowego zamrożenia emocjonalnego. Cień jako symbol nieświadomej części jaźni.

________

Sesja 2: Oglądanie zdjęć z mediów społecznościowych

Anna przyniosła kilka zdjęć, które publikowała w ostatnich latach na swoim Instagramie, Facebooku i LinkedIn. Na większości z nich była uśmiechnięta, w makijażu, wśród ludzi, często w egzotycznych miejscach lub w sytuacjach zawodowych sukcesów.

Komentarz Anny:

„To nie ja. A raczej – tylko część mnie. Tworzyłam te zdjęcia pod innych. Tu nie ma mojego zmęczenia, mojej pustki, mojej prawdy.”

Refleksja:

To była pierwsza konfrontacja z „wizerunkiem zewnętrznym” a „wewnętrzną tożsamością”. Pojawiło się pytanie: Co byś chciała pokazać, gdyby nikt Cię nie oceniał? – które posłużyło jako impuls do stworzenia późniejszej symbolicznej serii zdjęć.

________

Sesja 3: Praca z archiwum dzieciństwa

Anna przyniosła zdjęcia z dzieciństwa. Wybrała jedno, na którym stoi na balkonie, trzymając ręce rozpostarte w geście przypominającym latanie. Mówi: „Chciałam lecieć. Nie miałam wtedy lęku.”

Refleksja:

To zdjęcie stało się punktem odniesienia do pytania: Kiedy zaczęłaś się bać? Dzięki temu zdjęciu pojawiły się wspomnienia z wczesnej podstawówki, kiedy zaczęto ją nagradzać tylko za sukcesy i dobre wyniki. Od tego momentu jej „lot” zamienił się w „lęk przed upadkiem”.

________

Sesja 4: Praca z obrazem snu przez fotografię inscenizowaną

Anna opowiedziała sen, w którym zgubiła walizkę z ubraniami i chodziła naga po pustym hotelu. Zaproponowałam jej stworzenie fotograficznej inscenizacji nastroju snu – bez dosłownego odtwarzania, raczej przez symbolikę.

Zrobiła zdjęcie pustego krzesła, ubrania porzuconego na ziemi i drzwi uchylonych w półmroku.

Komentarz Anny:

„Tak wygląda moje wnętrze – pusto, cicho, trochę strasznie. Ale czuję też… ulgę, że nie muszę już nic nosić.”

Refleksja:

Zaczęła pojawiać się gotowość do zrzucenia ról i „przebrania”, które nosiła na co dzień. Zdjęcia zaczęły służyć jako pomost między treściami nieświadomymi (sen) a świadomym doświadczeniem.

________

Sesja 5: Tworzenie symbolicznej serii zdjęć

Anna stworzyła serię zdjęć przedstawiających puste pola, zarośla, samotne ławki, rozmyte kontury twarzy w lustrze. Zdjęcia opisała jako „przestrzeń ciszy”. Jedno z nich nazwała „przed burzą”.

Refleksja:

Te obrazy wyraziły więcej niż słowa. Pojawiła się gotowość do zobaczenia siebie nie tylko jako osoby, która „działa”, ale jako osoby, która „czuje”. Rozmycie w lustrze pokazało proces „rozpuszczania starej tożsamości”.

________

Sesja 6: Praca z ciałem i ruchem przed obiektywem

Zaproponowałam Annie eksperyment z ruchem i fotografią – bez pozowania, z zamkniętymi oczami, poruszając się intuicyjnie, a ja robiłam zdjęcia bez przerywania procesu. Po zakończeniu wybrałyśmy 3 fotografie do omówienia.

Komentarz Anny:

„Tutaj jestem zupełnie inna – miękka, nierówna, ludzka. Zaskoczyło mnie, że nie wstydzę się tych zdjęć, mimo że nie są piękne w klasyczny sposób.”

Refleksja:

To była ważna sesja w odklejaniu się od perfekcyjnego wizerunku. Klientka po raz pierwszy zobaczyła siebie w stanie „bycia”, a nie „pokazywania się”. Zdjęcia stały się zapisem obecności, nie performansu.

________

Sesja 7: Spotkanie z „wewnętrznym krytykiem” przez obraz

Anna miała stworzyć obraz fotograficzny, który przedstawia jej wewnętrznego krytyka. Przyniosła zdjęcie zrobione w lustrze, w którym jej twarz była oświetlona pionowym światłem z góry, tworząc cienie pod oczami, zniekształcona przez cień. Nad fotografią napisała: „Nigdy nie jesteś dość wystarczająca.”

Komentarz Anny:

„To on mi mówił, że mam się bardziej starać, że nie wolno się zatrzymać. Ale jego twarz to tak naprawdę moja twarz. Ja sobie to robię.”

Refleksja:

Fotografia zadziałała jako katalizator wglądu. Uświadomienie sobie wewnętrznego dialogu i identyfikacji z postacią krytyka stało się punktem wyjścia do dalszej pracy z łagodnością i czułością wobec siebie.

________

Sesja 8: Zamknięcie procesu i wybór zdjęcia – symbolu

Na zakończenie Anna wybrała jedno zdjęcie – dłoni zanurzonej w mchu, zrobione podczas wspólnego spaceru. Powiedziała: „Nie wiedziałam, że jestem aż tak blisko natury. To ja – uziemiona i miękka.”

WNIOSKI

Zmiany zauważone przez Annę:

• Pojawiła się większa samoświadomość emocjonalna.

• Ograniczyła ilość zadań zawodowych, ucząc się odmawiać.

• Zaczęła codziennie wychodzić do lasu, z telefonem w trybie samolotowym.

• Zgłosiła się na kurs ceramiki, żeby „dotykać materii”.

Rola terapeutycznej pracy z fotografią:

• Fotografia była lustrem emocji, które trudno było wyrazić słowami.

• Ułatwiła proces projekcji i identyfikacji wewnętrznych części.

• Dawała przestrzeń do bezpiecznego kontaktu z nieświadomością.

• Pozwoliła zobaczyć swoje „ja” z innej perspektywy – subtelnej, symbolicznej, twórczej.

Dzięki pracy z fotografią Anna mogła nie tylko zobaczyć siebie, ale też poczuć i usłyszeć to, co przez lata było w niej stłumione. Obrazy pozwoliły jej dotrzeć do miejsc, do których nie prowadziła już droga przez intelekt, analizę czy kolejne zadania do wykonania. Zamiast odgrywać znane role, zaczęła eksplorować prawdę – tę wewnętrzną, niewygodną, ale też najbardziej żywą. Proces fotograficzny pomógł jej zintegrować swoje emocje, nazwać potrzeby, pożegnać się z fałszywym obrazem samej siebie i stopniowo zacząć tworzyć życie bliższe jej autentyczności.

Ta metoda nie zadziałała jak szybka terapia, ani jak gotowe rozwiązanie.
Zadziałała jak lustro, rytuał przejścia, powrót do ciała i intuicji – krok po kroku, obraz po obrazie.

Bo w tej metodzie nie analizujemy fotografii jak dzieła sztuki.
Analizujemy je jak lustra psychiki – subiektywne obrazy wewnętrznych treści.

Nie bez powodu mówi się, że jeden obraz mówi więcej niż tysiąc słów.
W pracy terapeutycznej z fotografią każdy obraz działa inaczej na każdą osobę.
To, co dla jednej osoby jest symbolem wolności, dla innej może być śladem lęku.
Nie ma dobrego ani złego zdjęcia.
Jest tylko to, co się w nas porusza – i co możemy dzięki temu usłyszeć.